SpaceX nie chciało przesunąć swojego satelity by uniknąć kolizji z satelitą ESA
2019-09-04 13:12:01Aktualnie wokół Ziemi krąży 1 886 satelitów. Biorąc pod uwagę rozmiar planety, może się wydawać, że nie jest to aż tak duża liczba, pamiętajmy jednak, że niektóre obszary obsiane są ludzką elektroniką znacznie gęściej niż inne. Orbity satelitów są przemyślane i dokładnie obliczane, czasami jednak dochodzi do sytuacji, w której pojawia się zagrożenie kolizją. Problemy, jakie mogłoby wywołać takie zderzenie są niemałe, co nie przeszkodziło firmie SpaceX odmówić współpracy z ESA, gdy zaistniało takie niebezpieczeństwo. Dlaczego tak się stało i jak temu przeciwdziałać?
Satelita ESA i SpaceX
Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) za pośrednictwem twittera opublikowała komunikat, w którym podali informację o ciekawym incydencie w przestrzeni kosmicznej. W poniedziałek, 2 września, wojsko Stanów Zjednoczonych wykryło, że istnieje możliwość zderzenia się satelitów należących do SpaceX i ESA. Prawdopodobieństwo takiej kolizji wynosiło 1:1000, a informacja została przekazana obydwu agencjom.
Co może dziwić, firma należąca do Elona Muska, odmówiła kooperacji i poinformowała ESA, że nie zamierza nic zrobić z tą sprawą. Nie podali też powodów swojej decyzji. Satelita ESA musiał przez to wykonać manewr zapobiegający kolizji. Był to pierwszy raz, kiedy ta funkcja musiała zostać wykorzystana do ominięcia aktywnego obiektu - do tej pory używany był tylko do unikania kosmicznych śmieci i niefunkcjonujących już satelitów.
Zobacz też: mapa ze wszystkimi znanymi egzoplanetami>>
Testy SpaceX
Czytając informacje na ten temat, można poczuć się dosyć mocno zdziwić. Straty wynikające ze zniszczenia satelity ESA oscylowałyby w okolicach 560 milionów dolarów. Czy zwykła złośliwość czy też upartość jednej z agencji kosmicznej mogłaby być powodem decyzji o podjęciu ryzyka? Ciężko w to uwierzyć.
Jedna z teorii mówi, że satelity SpaceX wyposażone są w specjalny, automatyczny system mający zapobiegać kolizji, który i tak by zadziałał bez ludzkiego udziału i że naukowcy firmy chcieli go przetestować. Pamiętajmy też, że kolizja nie była pewna, a manewr ESA miał na celu wyeliminowanie ryzyka wynoszącego 0,1%. Nadal jednak ciężko odmowę jakiejkolwiek współpracy czy uzasadnienia takiego braku działania usprawiedliwić.
Kolizje satelitów
Ostatecznie do niczego nie doszło, jednak biorąc pod uwagę wagę tego incydentu, niektórzy wyrażają swoje obawy. : - Nie jesteśmy źli, że odmówili przesunięcia satelity. Martwię się tylko o to, jak często takie rzeczy będą miały miejsce w przyszłości? Teraz to były tylko dwa satelity. Już niedługo chcą dodać do swojej floty kilka tysięcy kolejnych, które z czasem będą dezaktywowane i będą zmieniać swoją wysokości i kursy. Nic tego nie reguluje, nie ma prawa ani zasad mówiących, jak działać. wszystko to dobra wola. - powiedział Holger Krag z ESA (za futurism.com).
Nie bez powodu ruch po ulicach jest ściśle regulowany, aby prowadzić na nich pojazd, potrzebne są odpowiednie uprawnienia. Być może, w związku z tym, że ekspansja kosmiczna znów nabiera tempa a liczba satelitów będzie rosnąć, rosnąć, będziemy świadkami powstania przepisów w ruchu kosmicznym.
KSK
fot. pixabay.com
źródła:
https://time.com/5667047/spacex-satellite-collision/
https://futurism.com/spacex-starlink-satellite-collision